Numer 61, Łódź, sierpień-październik 2011

 

Zawartość numeru 61/2011
Bohaterem numeru jest Marek Jaszczak – chórmistrz, łodzianin, absolwent łódzkiej Akademii Muzycznej, wieloletni kierownik chórów Filharmonii Łódzkiej (ob. im. Artura Rubinsteina), Teatru Wielkiego w Łodzi, Chóru Akademii Muzycznej. Na pierwszej stronie nota biograficzna i zdjęcie artysty, na stronach rozkładowych 10/11 wywiad Janusza Janysta z Markiem Jaszczakiem, wypowiedź Zdzisława Szostaka oraz trzy zdjęcia.
Str. 1- Felieton wstępny pt. Wspólna sprawa – czytaj na dole tej strony; kronika, łodzkie Towarzystwo Kredytowe Miejskie (historia dawnej działalnośc Towarzystwa i obiektu, prezentacja współczesnej odnowionej jego siedziby przy ul. Pomorskiej 21 w Łodzi)
str. 2 – W dziale Rocznicowe foto – Jan Paweł II i Ronald Reagan; pożeganie Andrzeja Marii kardynała Deskura (1924-2011), dwa zdjęcia
str. 3 – Wspomnienie o płk. Jerzym Urbankiewiczu i prezentacja ksiązki o śp. Janie Mędrzaku, wieloletnim prezesie Klubu Inteligencji Katolickiej w Łodzi – foto
str. 4 – Krzemieniec, cz. 2, esej Jerzego Biernackiego
str. 5 – wiersz Stanisława Balińskiego pt. „Pożegnanie z Krzemieńcem 1939”; Jerzy Narbutt – uzupełnienia i sprostowania; Marii Konopnickiej – przypomnienie o rocznicy śmierci poetki 10 X 1910 r.
str. 6 – Smorgonia – matecznik wileńskich ‚Cyganów’ i ‚Niedźwiedzi’, autor Władysław Korowajczyk; prośba o pomoc finansową w wydaniu książki Jana Machulskiego; reprod. dyplomu – Złotej Odznaki Honorowej Stowarzyszenia Księgarzy Polskich dla Wojciecha Grochowalskiego; Bestsellery z Głownej Księgarni Naukowej im. B. Prusa
str. 7 – Fryderyk Chopin w brochowskim pejzażu (tekst i zdjęcie Elżbieta Czechowicz); Nieznana Gadka (tekst i zdjęcie Joanna Mikosz i Piotr Fąka)
str. 8 – Rubinstein Festival Center, projekt architektoniczny praca dyplomowa Mariusza Nawaka na Politechnice Łódzkiej, 8 ilustracji i opis projektu w Łodzi,
str. 9 – Profesorowi Stanisławowi Fijałkowskiemu, o wystawie i książce prof. Andrzeja Mariana Bartczaka w Galerii Amcor
str. 10/11 – Marek Jaszczak – chórmistrz
str. 12 – Józefowi Henrykowi Wiśniewskiemu – na osiemdziesiąte urodziny, portret Jubilata. Autor eseju Henryk Pustkowski
str. 13 – Refleksje o Józefie Piłsudskim, autor Józef H. Wisniewski, ilustracja karykatura J. Piłsudskiego autorstwa Stanisława Świerkowskiego; Rubinstein Collection (zapowiedź i foto kompletnego wydania na 142 płytach CD i 2 DVD nagrań A. Rubinsteina; foto Rolls-Royce
str. 14 – Jesienne muzyczne rarytasy – Adama Rozlacha, foto laureatów 14. Międzynarodowego Konkursu Skprzypcowego im. H. Wieniawskiego w Poznaniu: Soyoung Yoon, Stefan Tarara, Erzhan Kulibaev
str. 15 – Sienkiewicz znany i nieznany cz. 2, autor Wojciech Janicki
str. 16 – Maria Stuarda w łódzkim Teatrze Wielkim, foto, recenzja Janusza Janysta; rec. płyty Cd Sławomira Zamuszko (Janusz Janyst); recenzja płyty CD koncertów F. Poulenca w wyk. Erica Le Sage (autor Maciej Chiżyński), okładki płyt
str. 17 – recenzja filmu „Ki” Leszka Dawida (plakat, autor – Aleksandra Zaręba); recenzja płyty Nicolausa Harnoncourta „Pory roku” Józefa Haydna (autor rec. Maciej Chiżyński), okładka płyty CD
str. 18 – Łódź i jej Towarzystwo Kredytowe Miejskie, zdjęcie pałacu z końca XIX w. i współczesne sali posiedzeń w wyremontowanym pałacu przy ul. Pomorskiej 21 w Łodzi, autor Wojciech Grochowalski; rec. książki Tomasza Sommera „Wolniewicz – zdania własne”, autor Janusz Janyst
str. 19 – Polski Nobel, o wybitnym polskim inż. Witoldzie Zglenickim, jego odkryciach geologicznych, fundacji, ukradzionych fundacji piniądzach – autor Stanisław Abramczyk, portret Zglenickiego; Łódzka szkoła baletowa w St. Petersburgu (foto)
str. 20 – satyryczna, o działaniach antykrzyżowych Ruchu Janusza Palikota i sugestii aby nazwać tych polityków „Ruchem Palikota od krzyża” – fragment tekstu poniżej; Becikowe (problemy z demografią); ułani, karykatura J. Piłsudskiego autorstwa St. Świerkowskiego; foto Góry Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym (z komentarzem, aby napatrzeć się na nie, bo to może jedne z ostanich chwil ich tam obecności… w kwestii krucjaty antykrzyżowej…

Kazimierz Dolny nad Wisłą, proszę się napatrzeć. Może ostatni już raz? Jak widać, nad trzema krzyżami zbierają się czarne chmury… Krzyże te przetrwały nawałnice, zawieruchy obce i własne, aż przyszedł czas, że w Sejmie znalazła się grupa posłów, którym przeszkadzają w Polsce krzyże. I straszno, i śmieszno… Ale nie takie rzeczy, nie takie pomysły i nie takich posłów Naród przeżył.

Fragment satyrycznej, 20. strony czasopisma:
Wieści z kosmosu
W polskiej kolonii karnej na Księżycu znów wrze. Czekają na nowe dostawy, a
Państwo chcą bezapelacyjnie wystrzelić tam posłów z pewnego Ruchu pewnego pana. Za walkę z krzyżem. Nasi zostali ośmieszeni na Księżycu nawet przez Rosjan, których dwugłowy orzeł w herbie ma wokół siebie nawet kilka krzyży! Faktycznie, może na Księżycu poseł Palikot byłby bliżej Pana Boga i spokorniałby nieco, a potem wrócił na Ziemię, robił swoje biznesy i znów dawał kasę – jak to określa młodzież – na katolickie czasopisma.
Tematem pierwszego miesiąca po wyborach parlamentarnych w Polszcze (trzeba chyba używać dwóch określeń naszego kraju) był krzyż. W Polszcze ta walka trwa od dawna, nazywana jest niekiedy dyskusją, choć wielu rycerzy tej bitwy jest ochrzczonych, było u Pierwszej Komunii Świętej – potajemnie albo jawnie, święta kościelne święcą, a jak zemrą, to na cmentarzu chowani są z księdzem i… z krzyżem.
Teraz ci starsi jakby zmądrzeli, a ci nowi chcą wyrzucić krzyż, najpierw z Sejmu… Potem będą zabierać krzyż z kolumny Zygmunta na placu Zamkowym, placu Trzech Krzyży, z Kazimierza D. Ciekawe co będzie zamiast krzyża umieszczone na karetkach pogotowia ratunkowego. Jak Państwo myślą? Będzie problem, bo to czerwony krzyż. A po krzyżu przyjdzie pora na orła… Próba już była – z zabraniem go z koszulek reprezentacji piłkarskiej Polski. A potem przyjdzie kryska na Matyska. Jak wiadomo z przekazów, Matysek (Maciej) skończył, żebrząc pod kościołem.
Ruch Palikota szuka nazwy! Ponieważ staje się powoli ruchem „Palikota od krzyża” to może taka nazwa byłaby dobra? A gdy dodać, że większość świętych nieźle wcześniej broiła, to jestem spokojny o ich nawrócenie.

 

Felieton wstępny numeru 61/2011: Wspólna sprawa

Jest powiedzenie, które trafnie oddaje przyjaźń i temperament dwóch narodów:
Węgier, Polak dwa bratanki, i do konia, i do szklanki.
Oba zuchy, oba żwawi, niech im Pan Bóg błogosławi.
Oba kraje od 2007 roku obchodzą 23 marca Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.
W historii stosunków polsko-węgierskich bywało raczej dobrze. W XIV w. mieliśmy nawet wspólnego króla, a plany federacyjne Jagiellonów objęły i Węgry. W czasach rozbiorów Polski i za monarchii austro-węgierskiej można znaleźć pewne różnice zdań, ale niegroźne. Większość Polaków lubi Węgrów i – mam nadzieję – vice versa; naszą atencję dopełniają: tokay, halászlé i gulyás.
W 1939 r. mieliśmy chwilowo znów wspólną granicę (pierwszy raz za Chrobrego). W czasie II wojny światowej Węgrzy znaleźli się u boku Niemców, potem kilkadziesiąt lat wspólnie z nami dzielili los zniewolenia u boku „bratniego Związku Radzieckiego”. W 1956 r., gdy Armia Czerwona tłumiła powstanie zbuntowanych Węgrów, Polacy przekazali bratankom pomoc o wartości dwóch milionów dolarów, większą niż USA! Jesteśmy wszak przyjaciółmi, mamy wspólną religię katolicką, tradycję, interesy, niekoniecznie zbieżne z rosyjskimi (czy niemieckimi). No i stary układ się rozpadł, jesteśmy w nowym, tj. w Unii Europejskiej, jest początek nowego tysiąclecia i Węgrzy znów się zbuntowali. Zmienili Konstytucję, odwołując się w pierwszych jej słowach do Boga. Mało tego, zdenerwowali Niemców i Francję, liderów Unii Europejskiej, bo ośmielili się zadbać sami o swój naród, jego los, a przede wszystkim populację – podobnie jak my mają wielki niż demograficzny. Dziś liczba mieszkańców Węgier spadła poniżej dziesięciu milionów, Polska liczy czterdzieści milionów osób (diasporę Polaków na świecie ocenia się na siedemdziesiąt milionów). Oni ośmielili się wprowadzić politykę prorodzinną, a gdy Unia nie zechciała ich wesprzeć i pomoc kredytową uzależniła od likwidacji założeń pomocy rodzinie, Węgrzy wzięli kredyty z Chin. Tańsze i przyznane bez warunków.
Węgrzy wprowadzili m.in. wielkie ulgi podatkowe dla rodzin posiadających trzecie dziecko. Poza tym pilnują egzekucji podatków od zachodnich banków, firm, w tym wszechobecnych supermarketów, zmieniających co kilka lat właścicieli, uciekających od podatków… Rząd węgierski (podobnie jak polski – przed wojną) broni się przed zaborczością Zachodu.
Piłsudski także dostrzegał niebezpieczeństwo dominacji niemieckiej i w 1933 r., widząc zagrożenia dla Europy po dojściu Hitlera do władzy, najpierw kilka razy postraszył go sam. Ale gdy zaproponował Francji i Anglii wywołanie wojny prewencyjnej przeciw Niemcom, by obalić Adolfa, Zachód po wielkich analizach i przemyśleniach… nie poparł go. Respekt wobec Piłsudskiego bił wówczas ze słów kanclerza Trzeciej Rzeszy: „W Polsce jest dyktatorska forma rządów w przeciwieństwie do obłudy, tchórzostwa i braku decyzji mężów stanu kierujących zgniłymi demokracjami”. Właśnie! Obłudą i tchórzostwem naszych aliantów Marszałek był zdziwiony i zawiedziony, mówił potem: „Nikomu nie ufam, a co dopiero Niemcom. Muszę jednak grać, bo zachód jest obecnie parszywieńki”.
Wracając do współczesności: kto dziś lepiej gra na międzynarodowej scenie politycznej w naszej części Europy, Węgrzy czy Polacy? Węgrów, rząd premiera Orbana, ciągnie do federacji tej części kontynentu, rozciągającego się od morza do morza, bo taki blok to 200 mln ludzi. Oni widzą w Polsce lidera regionu, byliśmy nim wielokrotnie w historii. Ale czy elity i politycy polscy chcą tego? Oto jest pytanie!
Wojciech Grochowalski